niedziela, 10 maja 2015

3 cz.2

Siedziałam oparta o drzwi łazienki, ,łzy same spływały mi po policzkach, nie miałam już siły płakać. Spędziłam tak jakieś dwa dni a może dwie godziny? Nie jestem w stanie tego określić. Płakałam, płakałam, płakałam. Jade i Harry odwiedzali mnie nie jednokrotnie, pocieszali. Mówili, że wszystko będzie dobrze. Ale nie będzie, bez niego już nie będzie. Powoli wstałam z ziemi, cała się trzęsłam, trochę z zimna, trochę przez moje ciche łkanie. Powędrowałam do sypialni i zatrzymałam się w drzwiach. Na komodzie stało zdjęcie, moje i Zayn'a. Wpadłam w szał. Podbiegłam do niego i rzuciłam nim o ścianę.
-DLACZEGO MNIE ZOSTAWIŁEŚ ??? - krzyknęłam 
-Dlaczego?- szepnęłam zsuwając się po ścianie.

                                                                                *

Od kilku tygodni jestem wrakiem człowieka, nie pamiętam kiedy ostatnio coś jadłam ale nie odczuwam głodu. Ale muszę wziąć się w garść, Zayn by tak chciał.
Przed tym jak...przed wypadkiem wysłałam zgłoszenie do Harvardu. Zawsze chciałam zostać lekarzem a studia na tej uczelni byłyby niesamowitym startem. Dziś właśnie dostałam odpowiedź. Przyjęli mnie. Za dwa miesiące idę na pięć lat studiów. Pierwszy raz od miesiąca uśmiechnęłam się. Koniec z rozpaczaniem muszę iść na przód. Musze. Musze.



*Dwa miesiące później*

-Będziesz nas odwiedzać?- zapytała Nelly ze łzami w oczach. Byliśmy właśnie na lotnisku gdzie za pół godziny miałam wylecieć do Bostonu na moje wymarzone studia.
-Oczywiście kochanie, wy też będziecie do mnie przyjeżdżać. -przytuliłam ją na pożegnanie.
-Trzymaj się tam Pezzie.- przytulił mnie Harry
-Napisz jak dolecisz. - załkała Jade
-Dobrze- mocno ją przytuliłam
-PASAŻERÓW DO BOSTONU ZAPRASZAMY NA ODPRAWĘ, LOT ROZPOCZNIE SIĘ ZA 25 MINUT. - po całym pomieszczeniu rozlał się aksamitny głos kobiety.
-Muszę iść, do zobaczenia za miesiąc - krzyknęłam biegnąc już w stronę odprawy.
Podałam jasnowłosej kobiecie mój bilet i powędrowałam do tunelu prowadzącego do samolotu.
Zajęłam wyznaczone miejsce i założyłam słuchawki na uszy.

Pięć godzin później pilot oznajmił, że lądujemy. Wyszłam z samolotu i odebrałam swoje bagaże.
Kierunek Cambridge.


                                                                                *
-Należy się 15 dolarów- podałam taksówkarzowi pieniądze kiedy wypakował moje walizki z bagażnika.
-Dziękuję bardzo, do widzenia - pożegnałam się
-Miłego pobytu panienko - mężczyzna w podeszłym wieku uśmiechnął się i mi pomachał.
Stałam właśnie przed ogromnym budynkiem z czerwonej cegły. Na placu przed nim uczniowie rozmawiali, śmiali się, wygłupiali albo po prostu spacerowali w grupkach lub osobno. Zaskoczyło mnie to, że byli ubrani w zwykłe ciuchy, chodź byłam przekonana, że będą nosić te same mundurki. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie, w moją stronę pojawiło się wiele ciekawskich spojrzeń. Nie lubiłam być w centrum uwagi, zawsze się krępowałam. Jakoś udało mi się dojść do wejścia. Na planie uczelni sprawdziłam gdzie znajduje się gabinet dyrektora i udałam się tam.
-Dzień dobry- przywitałam się a siwy mężczyzna w okularach, około 50-tki podniósł głowę znad papierów i szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Witam naszą nową podopieczną. - wstał i uścisnął mi rękę.
-Miło Cię poznać kochana, mam nadzieje że czas tutaj spędzony będzie najlepszym w twoim życiu- byłam pewna, że taką gatke sprzedaje każdej nowej osobie ale nie przeszkadzało mi to, polubiłam Pana... Dinky, spojrzałam na tabliczkę stojącą na jego biurku. Dość dziwne nazwisko.
-Mi Pana również.

Pan Sam, bo tak ma na imię dyrektor, dał mi podział godzin i klucze do pokoju który dziele z niejaką Kateriną Blunt, czyżby Rosjanka?
Otworzyłam drzwi do pokoju, było naprawdę ładnie. Beżowe ściany ładnie kontrastowały z białymi łóżkami. Pomieszczenie nie było duże ale przytulne i do tego miałyśmy osobną łazienkę. Położyłam walizkę na wolnym łóżku i zaczęłam rozpakowywać rzeczy, pierwszą z nich było zdjęcie, moje i Zayn'a. Po tym jak jego ramkę roztrzaskałam o ścianę wzięłam zdjęcie i oprawiłam znowu, chciałam mieć jakąś pamiątkę. Postawiłam je na szafce nocnej. Nagle drzwi otwarły się i do pokoju weszła śliczna krucza brunetka ubrana i jasnoróżowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach.
-Ohh już przyjechałaś- zaśmiała się radośnie
-Jestem Katerina Blunt a ty?
-Perrie Edwards.
-Chodź, pomogę ci. - zaproponowała
-Dziękuję.
-To twój chłopak ? - zapytała patrząc na zdjęcie na szafce.
-Mąż
-Masz już męża? Pozazdrościć i to jeszcze jest niezłym ciachem.
-Był...zginął w wypadku samochodowym parę miesięcy temu.- łzy napłynęły mi do oczu.
-Ojej, przepraszam nie wiedziałam. przykro mi- przytuliła mnie
-Nie przejmuj się. No, to pomożesz czy nie?- uśmiechnęłam się do niej a ona to odwzajemniła.
-Jasne.



Notka:
hejhejhej jak wam się podoba? dziękujeeeeeeee baaaaardzooooo za te wszystkie komentarze uwielbiam waaas :***
Pojawiły się nowe postacie:
Katerina Blunt (Lily Collins)

Znalezione obrazy dla zapytania lily collins

Sam Dinky

Znalezione obrazy dla zapytania siwi faceci po 50
do następnego :*

Zapraszam na pozostałe blogi:
It's MY life not yours
Miłość to najsilniejsze lekarstwo

wtorek, 24 marca 2015

2 cz. 2

Spacerowałam po ulicach Londynu, jak na początek wiosny w tym mieście pogoda była cudowna. Odwiedziło nas tak rzadko bywające tu słońce. Dotarłam do mojej przecznicy, przy okazji potrącając jakiegoś faceta. Przeprosiłam i udałam się do mojego bloku. Wsiadłam do windy i wcisnęłam guzik z napisem "8". Po chwili byłam już obok drzwi i grzebałam w torebce szukając kluczy.
-Cholera, gdzie jesteście ? - szepnęłam pod nosem. Po paru minutowej walce z torebką odzyskałam breloczek z kluczami. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, udałam się do kuchni i położyłam zakupy na stole. Zayn był jeszcze w pracy, miałam trochę czasu więc zabrałam się za przygotowanie obiadu, a tak naprawdę kolacji ponieważ było już około szóstej po południu.
Pół godziny później moja lasagne była już gotowa. Usłyszałam skrzypienie drzwi "Zayn" pomyślałam i poszłam się przywitać. Czarnowłosy złożył krotki pocałunek na moich ustach.
-Jak tam moja królowa? - uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam.
-Twoja królowa zrobiła ci kolacje.
-Umieram z głodu!- wszedł do kuchni a ja nałożyłam nam danie na talerze.

                                                                               *

*Dwa dni później*


-Jade przecież możesz wziąć wolne - dziewczyna nie mogła zrozumieć jak mogliśmy z Zayn'em kupić Nelly tak drogi prezent więc próbowała wmówić mi że nie mogą jechać i oddać mi bilety. Ale nic z tego.
-Pezz to za drogi prezent, nie możemy go przyjąć.
-Ale to prezent dla małej a ona już go przyjęła. Nie wezmę go z powrotem, Nelly by się załamała.
-Ale...ohh...okey. - poddała się.
-Szykujcie się, wyjeżdżacie za 3 dni.
-Wiem. Nelly spakowała się już 4 dni temu- prychnęła a ja zachichotałam, kochałam tą małą diablice.
-A gdzie Harry ?
-Zaraz powinien wrócić, wyszedł tylko do sklepu bo skończyły mu się jego ukochane płatki. Ten facet ma 23 lata a zachowuje się jakby miał 10, Boże za kogo ja wyszłam... - zwróciła oczy do nieba i złożyła ręce jak do modlitwy.
-Ale i tak go kochasz. - stwierdziłam a ona przytaknęła i zaśmiała się.
Do kuchni wszedł Harry obładowany przeróżnej wielkości torbami.
-Miałeś kupić tylko płatki ! - wrzasnęła Jade
-Ale były przeceny i kupiłem parę drobiazgów.
-Parę ? Ty chyba wykupiłeś cały sklep !
-Kupiłem ci buty... - uśmiechnął się niewinnie i wyciągnął w jej kierunku pudełko.
-Ooo, mój kochany. - rzuciła mu się na szyje a ja wybuchnęłam śmiechem, kobieta zmienną jest, zwłaszcza jeśli chodzi o buty.
-O, hej Pezz - przywitał się Harry i wyciągnął w moim kierunku otwarte pudełko kolorowych płatków.
-Chcesz? - zapytał
-Nie dziękuję - uśmiechnęłam się.
-Cóż, więcej dla mnie - Harry, zawsze ten sam kochany Harry.
-Ja  będę się już zbierać, Zayn za niedługo wróci z pracy- zeszłam z krzesełka i pożegnałam się z przyjaciółmi.

                                                                                *

Siedziałam na kanapie i czekałam na chłopaka, nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Czyżby zapomniał kluczy? Otworzyłam drzwi a przede mną ukazali się dwaj policjanci. Jeden z nich był otyłym brunetem po 30 a drugi to całkowite jego przeciwieństwo, szczupły, wysoki blondyn.
-W czym mogę pomóc? - zdziwiłam się.
-Ymm... musimy z panią porozmawiać...- powiedział blondyn, był nieco zakłopotany.
-Tak? Słucham.. o czym?- odparłam
-Pani mąż... to Zayn Malik prawda?- tym razem wypowiedział się ten otyły.
-Yyy.. tak, a co się stało? - przestraszyłam się.
-Pani małżonek...nie żyje...

                                                                               *
Patrzyłam na nich z niedowierzaniem "Nie to nie prawda", samotna łza znalazła ujście na moim policzku.
-N-nie... Zayn jest teraz w pracy za niedługo wróci... on żyje, nie, nie... - chwyciłam się za włosy i całkowicie rozpłakałam. Czułam jak moje serce rozpada się na kawałki, parę lat temu gdy zmarł mój dziadek czułam jakby w moje serce wbiło się miliony szpilek, ale tym razem było to coś tysiąc razy gorszego. Po prostu wewnętrznie umierałam.
-Proszę pani, musi pani z nami pojechać.
-D-dobrze, dajcie mi chwilę - powoli wstałam i zabrałam płaszcz. Wyszliśmy.

                                                                              *

*Główna komenda policji*

-Ale jak to się stało?? - zapłakana siedziałam naprzeciwko komendanta.
-Pani mąż jechał autostradą i uderzył w niego tir z benzyną, wszystko wybuchło, ciała są tak zwęglone że nie nadają się do identyfikacji.
-A więc skąd wiecie że to Zayn? - obudził się we mnie promyk nadziei, pomyślałam że czarnowłosy jest teraz w naszym mieszkaniu i dziwi się że mnie nie ma.
-Znaleźliśmy przy nim dowód osobisty i to, poznaje pani ?  - wyciągnął z szuflady przezroczysty woreczek i podał mi go. Znajdował się w nim naszyjnik...medalion z którym Zayn się nie rozstawał... medalion ode mnie...
Przyłożyłam dłoń do ust, kolejne łzy popłynęły po moich policzkach.
-To jego medalion ...





Notatka:
To najdłuższy, najspójniejszy i najładniejszy rozdział jaki w życiu napisałam.
I to wszystko dzięki Thinking out loud - Ed'a Sheeran'a (kocham) piosenka dała mi wenę a gdy w połowie rozdziału przestałam jej słuchać to nie mogłam napisać słowa...magiczne.
Wiem, że już nie żyje za to co zrobiłam w tym rozdziale :D
Do następnego :*

PS. Perspektywa zawsze będzie od strony Perrie (chyba że w jakiejś wyjątkowej sytuacji zmienie).

niedziela, 1 lutego 2015

1 cz. 2

*2 lata później*

-Nelly uważaj - powiedział Harry przechodząc przez salon swoich najlepszych przyjaciół.
-Tata, pobawisz się ze mną w berka ? - mała brunetka wykrzywiła swoje usta w uśmiechu ukazując swoje ząbki. Wyskoczyła na kanapę i zaczęła skakać tak żeby jej ukochany tata ją zauważył.
-Mam lepszy pomysł, pójdziemy do mamusi i razem z wujkiem i ciocią zabierzemy cię do wesołego miasteczka - zaśmiał się i wziął swoją córeczkę na ręce.
Wyszedł na taras gdzie przy stoliku siedzieli jego przyjaciele i żona.
-Hej ludzie, mój skarb chcę jechać do wesołego miasteczka więc ruszać tyłeczki i do samochodu.
-Dobrze się składa, muszę zrobić zakupy bo KTOŚ zapomniał tego zrobić - blondynka wstała i spojrzała na swojego męża
-Ej, każdemu zdarzy się zapomnieć  - Zayn uniósł ręce w geście obrony a Perrie wywróciła oczami.

-Mama, tata chodźcie na kaluzele - wyrywała się dwu-latka.
-Dobrze kochanie - Jade się uśmiechnęła i wraz z mężem zabrała dziewczynkę w stronę karuzeli zostawiając swoich przyjaciół samych.
-Idziemy na kolejkę ? -zapytał szatyn.
-Dobrze wiesz że boję się na to patrzeć a co dopiero jeździć - blondynka uśmiechnęła się a Zayn objął ją ramieniem.
-Wiem po prostu chciałem mieć pretekst żeby cię przytulać- ukazał rząd swoich śnieżno-białych zębów.
-Nie musisz mieć pretekstu żeby mnie przytulać - uniosła jedną brew
-Wiesz co teraz zrobiłaś ?
-Co ?
-Teraz będę cię przytulał cały czas, nie wypuszczę cię.
Dziewczyna wybuchneła śmiechem.

Zayn i Perrie podobnie jak Harry i Jade byli młodym małżeństwem, wzięli ślub dzień przed narodzinami małej Nelly i zostali jej chrzestnymi.
Dziewczynka niedługo miała urodziny więc para postanowiła zrobić jej cudowny prezent.

-Patrzy, może ta - zapytał Zayn trzymając w ręku małą różową sukienkę ala księżniczka Disney'a.
-Ooo, świetna, jeszcze tylko kupimy bilety i jest wszystko. - ucieszyła się blondynka.
Para zapłaciła za zakupy i ruszyła w stronę swojego mieszkania.

Dziewczyna włączyła laptopa i wyszukała stronę Paryskiego Disneyland'u, gdzie miała kupić 3 bilety dla swoich przyjaciół i ich córki.
-Tak.....bardzo dziękuję .....do widzenia.
-I jak ? - zapytał Zayn
-Wszystko załatwione. Paryż, 12 kwietnia.

*11 kwiecień*

-Wszystkiego najlepszego skarbeczku !!! - powiedziała Perrie, wchodząc do mieszkania państwa Styles.
-Dziękuję ciocia - krzyknęła mała, tuląc się do chrzestnej.
-Sto lat Elly - uśmiechnął się Zayn i tak samo jak blondynka przytulił dziewczynkę.

-Część, siadajcie - ucieszyła się Jade.

*30 minut później*

-Czas na prezenty !!! - krzyknął Harry
-Taaaaak - ucieszyła się Nelly.

*

-A teraz od cioci i wujka- Nelly rozdarła fioletowy papier i otworzyła pudełko.
-Jaka ładna !!!! - ucieszyła się dziewczynka gdy zobaczyła różową  sukienkę.
-To jeszcze nie wszystko - uśmiechnęła się Perrie. A Nelly wyciągnęła z pudełka białą kopertę.
-Mama, przeczytaj - podała jej swój prezent a Jade otworzyła kopertę.
-"Trzy-osobowy bilet na zwiedzanie Disneyland'u ....W PARYŻU ??!!! - rozdziawiła usta.
-Disneyland !!!!! - dziewczynka wtuliła się w swoich chrzestnych.

Notka:
Heeeej!!! Rozdział wprowadzający więc nudny i krótki :/ mam nadzieję że się spodoba i chciałam podziękować tym którzy czekali na drugą część i tym którzy się pojawili teraz, jestem wam naprawdę wdzięczna za komentarze, chodź nie jest ich wiele. Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru pisać drugiej części, nie miałam pojęcia o czym mogłaby być ale niedawno wpadłam na pewien pomysł :) kocham was, do następnego :* 

Oto Nelly:

sobota, 31 stycznia 2015

Powrót ?

Hej :) Jest tu kto ?? Wiecie, postanowiłam że zrobię drugą część, jeszcze niewiem kiedy pojawi się pierwszy rozdział ale obiecuję że na pewno do 10 lutego wstawię :) Szczerze powiedziawszy muszę jeszcze raz przeczytać całość bo ledwo pamiętam pewne szczegóły. Jeśli to czytasz to proszę wstaw komentarz, muszę wiedzieć czy mam dla kogo pisać :)

czwartek, 15 stycznia 2015

Zapraszam

Hej. Nie,to nie jest następna część i wątpię że się pojawi ponieważ chyba nikt tego nie czyta.... Ale tak czy inaczej zapraszam na mojego trzeciego bloga http://w.tt/1wcl4A0 wpadajcie :)

środa, 29 października 2014

20

Perspektywa Perrie

Minęło już kilka miesięcy od mojego porwania , na szczęście Mike'a i jego koleżków zamknęli i dostał zakaz zbliżania się do mnie , czuje się już bezpieczna bo mam Zayn'a i wiem że mnie ochroni.

                              *

Była sobota rano, Zayn poszedł do pracy a ja musiałam siedzieć w domu ale obiecał mi że wieczorem weźmie mnie na kolację. Nie mając nic innego do roboty zadzwoniłam do Jade.
-Hej Jade , masz może czas żeby się ze mną spotkać ?
-Z tobą zawsze - zaśmiała się a ja razem z nią
-Ok , to będziesz za 10 minut ? Przygotuje kawę.
-Jasne , to paa
-Paa
Rozłączyłam się i pobiegłam do kuchni zaparzyć kawę , wyciągnełam też ulubione ciasteczka Jade i położyłam na stole. Dziewczyna tak jak mówiła była po chwili w moim mieszkaniu.
-No cze....ooo moje ukochane ciastka  - pisneła a ja wybuchłam śmiechem
-Też cię miło widzieć - powiedziałam i usiadłam obok niej przy stole kładąc na nim kawy.
-Zayn w pracy ? - wydukała mając w buzi pełno ciasteczek.
-Tak , haha powoli bo się zadławisz
-Jest OK - przełkneła wszystkie ciastka
-Jak tam Harry ?
-Aaaa zapomniałam ci powiedzieć
-O czym ??
-Jestem w ciąży !!!! - zatkało mnie
-N-naprawdę ???
-Taaaak
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa Boże gratulujeee....ejj jak mogłaś zapomnieć mi o tym powiedzieć ?? - krzyknęłam i wtuliłam się w nią
-No nie wiem jakoś mi z głowy wyleciało dopiero się wczoraj dowiedziałam
-To wyjaśnia to że tyle jesz - zaśmiałyśmy się
-A co na to Harry ?
-Okropnie się ucieszył i cały dzień wymyślał że jeśli to będzie chłopiec to nazwie go Liam a jeśli dziewczynka to Nicole i wczoraj chciał już jechać do sklepu po ciuszki i chciał już robić pokój w naszym mieszkaniu ale ja powiedziałam mu że jeszcze za wcześnie... - nawijała jak najęta a ja się usmiechałam, cieszyłam się że są szczęśliwi 

                             *

Wieczór

-Gotowa ? - zapytał Zayn
-Jasnee - odparłam, byłam ubrana w czarną sukienkę bez ramiączek, sięgającą do połowy ud, rozpuściłam włosy.
-Więc chodźmy - Zayn zabrał klucze z blatu i wyszliśmy z mieszkania.
Wsiedliśmy do czarnego BMW i ruszyliśmy w stronę restauracji.
Na miejscu byliśmy po 10 minutach, Zayn otworzył mi drzwi i weszliśmy do budynku.
Usiedliśmy przy stoliku , był bardzo ładnie przystrojony, biały obrus, świece, kwiaty i zastawa.
Podszedł do nas kelner, zamówiłam risotto z sosem serowym a Zayn naleśniki francuskie i szampana.
-Co będziemy świętować ?
-Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnął się a kelner po chwili przyniósł nam nasze dania które zjedliśmy ze smakiem
-Chcesz wiedzieć co świętujemy ?
-Tak - odpowiedziałam a Zayn wstał i uklęknął przede mną wyciągając
małe pudełeczko z kieszeni.
-Co ty robisz ? - szepnełam ponieważ wszyscy ludzie gapili się na nas
-Oświadczam ci się - uśmiechnął się a ja myślałam że zaraz zemdleje -Perrie, czy zostaniesz moją żoną ?- chciało mi się płakać
-Oczywiście że tak - powiedziałam i wtuliłam się w niego a wszyscy ludzie zaczęli bić nam brawo .
-Kocham cię - powiedziałam
-Ja ciebie też - odparł i pocałował mnie

           "Począwszy od dziś
               Oddaje ci serce
   Moje sekrety, moje przeznaczenie 
                 I moje nadzieję 
    Każde miejsce, każdy zakątek  
   Moje szaleństwo i mój rozsądek"
 

czwartek, 16 października 2014

Ważne !!!

Wiecie nie mam już kompletnie pomysłu jak dalej rozwinąć ten blog więc będzie jeszcze jeden rozdział i finito, aaaleee ....jeśli wpadnę na jakiś pomysł zaczynam drugą część :) A znając mnie to może za jakiś miesiąc, dwa na coś wpadnę :D